Przejeżdżając wielokrotnie przez przełęcz Trešnjevik na drodze pomiędzy Andrijevicą a Kolasinem- patrzyłem na niezwykłe gniazdo górskie w kształcie podkowy. Musiało minąć blisko dziesięć lat, zanim znalazłem czas by je odwiedzić. We wrześniu 2025, po zakończonej wyprawie jaskiniowej w nieodległych górach Żijevo, znalazłem wreszcie 2 dni wolnego ze świetną, jesienną pogodą.

Komovi, jak nazywa się to pasmo, to niewielki masyw w kształcie podkowy, położony w północno-wschodniej Czarnogórze, przy granicy z Albanią. Składa się w zasadzie z trzech szczytów przekraczających znacznie 2000 m i otaczających rozległą polodowcową dolinę. Na rozgrzewkę, czekając aż ustąpią poranne mgły, ruszyłem w stronę szczytu Kom Vasojevićki 2461 m. Nocleg znalazłem nieco ponad główna drogą Andrijevica – Kolasin, w prywatnym pensjonacie. Po tygodniu mieszkania na wyprawie w warunkach spartańskich, ciepły prysznic, łóżko i domowe jedzenie dobrze mi zrobiły.

Komovi są świetnie dostępne, samochodem dojechać można na wysokość ok 1750 m. Szlak jest niezbyt trudny, ale prowadzi stromym terenem – upadek może zakończyć się tragicznie. Po drodze otwierają się wspaniałe widoki na pozostałe dwa szczyty masywu. Droga w stronę najwyższego z trójcy, Kom Kučki 2487 m, wiedzie w górę doliny pieknie wyrzeźbionej przez lodowiec. Patrząc na nią z góry możemy dostrzec wyraźne ślady ostatniego etapu lodowego życia, czyli porośnięte kosodrzewiną, poprzeczne garby lodowca gruzowego.

Trawersując ogromne,strome piarżyska – wychodzimy na przełęcz Provuša, stąd w prawo w górę na grań szczytową Koma Kuckiego. Końcowy odcinek szlaku, w rejonie szczytu jest trudny, eksponowany i nieco niebezpieczny. Na pewno przyda się kask, kruszyzna jest wszechobecna, musimy też pokonać 2-3 prożki.

Widoki w pełni rekompensują trudy. Na horyzoncie w każdym z kierunków góry. Na południowym wschodzie moje ukochane Góry Przeklęte, na zachodzie Moracka Planina, Maganik i Sinjajevina, w oddali widać nawet Durmitor.

Schodzę do samochodu, podziwiając kilkusetletnie okazy sosny rumelijskiej. W góry Komovi na pewno wrócę, pozostały mi odwiedziny ostatnie z trójki Koma Ljevorečkiego. Wspaniałe góry, jedne z piękniejszych jakie widziałem, a jednocześnie obszarowo tak małe. Czarnogórska perła.
